Który z nich lepiej pomoże ci odnaleźć się w terenie? To zależy od Twojej orientacji w okolicy i tego, czego oczekujesz – standardowej drogi i ciekawostek historycznych czy poznania lokalnych skrótów.
Różnica między lektorem a native speakerem przypomina różnicę między kimś, kto studiuje mapę miasta a osobą, która w nim dorastała. Jeden zna każdą uliczkę z teorii i potrafi opowiedzieć jej historię. Drugi intuicyjnie wybiera najlepszą drogę, nawet jeśli nie zawsze umie wyjaśnić dlaczego.
Podobnie jest z nauką języka obcego. Niekiedy potrzeba znajomości reguł, innym razem naturalnego flow. Sprawdźmy, kiedy w nauce angielskiego warto postawić na lektora, a kiedy lepiej zainwestować w lekcje z native speakerem.
Zacznijmy od faktu, który często próbuje się ukryć – większość polskich lektorów języka obcego miała, lub nadal ma, słyszalny akcent. Ale czy to źle? Wręcz przeciwnie – to może pomóc Ci w nauce, szczególnie gdy zaczynasz od podstaw. Dlaczego?
Nauczyciel przeszedł dokładnie tę samą drogę, którą Ty dopiero zaczynasz. Pamięta własne zmagania z wymową, gramatycznymi łamigłówkami i setkami wyjątków od reguł. Kiedy łamiesz język na angielskim „th” czy niemieckim „ü”, lektor po pierwsze usłyszy problem (bo dokładnie wie, jak Twoje nawyki językowe wpływają na wymowę), a po drugie precyzyjnie skoryguje ułożenie języka czy warg.
Lektor potrafi wyjaśnić zawiłości gramatyczne za pomocą analogii do ojczystego języka. Doskonale wie, które konstrukcje będą dla Ciebie intuicyjne, a które kompletnie obce – bo polskie struktury językowe wykształciły w Twoim mózgu określone ścieżki myślowe. Zamiast mechanicznie powtarzać reguły, dobry polski nauczyciel sprytnie połączy to, co już znasz, z tym, czego się uczysz.
„Tylko native speaker nauczy cię prawdziwego języka” – to zdanie pewnie nie raz obiło Ci się o uszy. Ale czy to prawda?
Native speaker to językowy instynkt w czystej postaci. Nigdy nie zastanawia się, dlaczego mówi „take a shower”, a nie „have a shower”. Po prostu wie, że tak jest poprawnie. To bezcenne, gdy chcesz poczuć niuanse języka, łapać idiomy i mówić tak, jakbyś urodził się w Londynie czy Nowym Jorku.
Jednocześnie – i tu zaskoczenie – wielu native speakerów nie ma pojęcia, dlaczego w ich języku pewne konstrukcje działają tak, a nie inaczej. Zapytaj przypadkowego Anglika o różnicę między Present Perfect a Past Simple, a prawdopodobnie usłyszysz: „Hmm, nie wiem, po prostu tak mówimy”.
Tu zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki. Wyobraź sobie, że po rozmowie z native speakerem musisz zrozumieć, dlaczego „I have been living here for 5 years” to nie to samo co „I lived here for 5 years”, mimo że po polsku oba zdania przetłumaczylibyśmy identycznie jako: „Mieszkałem tu przez 5 lat”.
Absolwent filologii będzie wiedzieć, jak precyzyjnie wyjaśnić, dlaczego nasza polska intuicja językowa prowadzi nas na manowce. Rozpozna typowe trudności i powie: „Uwaga, w tym miejscu wszyscy Polacy popełniają ten sam błąd” albo: „Ta konstrukcja przypomina polską, ale z jednym kluczowym wyjątkiem”.
Mózg początkującego ucznia potrzebuje mostów między tym, co zna, a tym, czego się uczy. Rodzimy Polak z wykształceniem filologicznym buduje te połączenia z precyzją inżyniera
Nauka języka to proces przechodzenia przez różne etapy. Na początku potrzebujesz kogoś, kto rozumie zarówno język docelowy, jak i twoje językowe pochodzenie. Z czasem jednak zaczynasz potrzebować kontaktu z autentycznym językiem, akcentem, slangiem i kulturowymi niuansami.
Paulina – właścicielka naszej szkoły językowej, mimo świetnej znajomości angielskiego, regularnie umawia się na „language exchange” z native speakerem. Dlaczego to robi? Pomyślisz, że przecież nie musi uczyć się języka. A jednak! Na pewnym poziomie nie skupiasz się już na gramatyce czy słownictwie, ale na myśleniu w obcym języku, łapaniu żartów i rozumieniu kulturowych odniesień. Niektóre wyrażenia warto skonsultować z native speakerem, nawet mimo dobrej znajomości języka.
Może okazać się, że idealnym rozwiązaniem dla Ciebie będzie... kombinacja różnych nauczycieli na różnych etapach nauki. Dlatego przestań zastanawiać się, kto jest lepszy, a zacznij pytać: „kto będzie lepszy dla mnie teraz?”.
Bo prawda jest taka, że nie chodzi o to, kto Cię uczy, ale dokąd dzięki tej nauce dojdziesz. Chcesz negocjować kontrakty po niemiecku? Oglądać włoskie filmy bez napisów? Zdać ważny egzamin? Każdy z tych celów może wymagać innego przewodnika na różnych etapach podróży.
Do zobaczenia na pierwszej lekcji!