Jak biznesowy angielski różni się od codziennego? I dlaczego warto biegle posługiwać się obiema wersjami języka? O tym przeczytasz w dzisiejszym artykule.
Luźna rozmowa ze znajomymi z wakacji, wymiana krótkich wiadomości na Messengerze – w takich sytuacjach Twój angielski pewnie sprawdza się świetnie. Ale co, jeśli następnego dnia czeka Cię wideokonferencja z międzynarodowym klientem? Nagle okazuje się, że potrzebujesz innego zestawu umiejętności językowych.
Wiele osób popełnia ten sam błąd – myśli, że jeśli potrafi swobodnie rozmawiać po angielsku z przyjaciółmi, to równie dobrze poradzi sobie w środowisku biznesowym. Niestety, rzeczywistość szybko weryfikuje to przekonanie. To trochę jak z dress code’em – dżinsy i T-shirt świetnie sprawdzają się na co dzień, ale na formalne spotkanie biznesowe założysz raczej garnitur czy elegancką garsonkę. Z językiem jest dokładnie tak samo – różne sytuacje wymagają odpowiedniego stroju i stylu, w jakim się porozumiewamy.
Codzienny angielski to język używany w nieformalnych sytuacjach. Jest pełen skrótów, idiomów i potocznych wyrażeń. Tu „What's up?” zastępuje formalne „How are you?”, a „gonna” oznacza tyle, co „going to”. To właśnie z codziennym angielskim możesz zetknąć się, oglądając komedie familijne, czytając posty w mediach społecznościowych czy rozmawiając ze znajomymi z zagranicy.
Z kolei biznesowy angielski to druga strona medalu. Obowiązuje formalne słownictwo, zestawy wyrażeń, określona struktura wypowiedzi i szczególna uwaga na niuanse komunikacyjne. W świecie biznesu codzienny angielski pojawia się głównie podczas small talku w biurowej kuchni czy przy lunchu, gdy atmosfera jest bardziej swobodna i nieformalna. Ale nawet wtedy większość osób zachowuje pewien poziom profesjonalizmu w rozmowie.
Biznesowy angielski to nie tylko zamiana prostych słów na ich bardziej formalne odpowiedniki. To też umiejętność prowadzenia negocjacji, przedstawiania prezentacji, pisania profesjonalnych e-maili czy uczestniczenia w wideokonferencjach.
Zaczynając naukę, skup się na podstawowych różnicach w komunikacji. Zamiast mówić „Hey there!” używaj „Good morning/afternoon”. Zamień „thanks” na „thank you”, a „sorry” na „my apologies”. To pierwsze kroki, które już sprawią, że Twój angielski zabrzmi bardziej profesjonalnie.
Sztuka pisania e-maili biznesowych po angielsku to jedna z tych umiejętności, którą wpaja się już od szkolnych lat. I to nie bez powodu – w biznesowym angielskim pewne zwroty po prostu muszą być perfekcyjnie opanowane.
Weźmy najprostszy przykład: zamiast: „Hey, just checking if you got my file?”, w komunikacji biznesowej napiszesz raczej „I am writing to follow up on the document I sent”. Do tego dochodzą standardowe, ale niezbędne formuły rozpoczynania maili („Dear Sir/Madam”, „Dear Mr. Smith”) czy ich kończenia („Kind regards”, „Best regards”, „Yours sincerely”).
Te wyrażenia to swego rodzaju wizytówka piszącego – ich poprawne użycie świadczy o znajomości biznesowego savoir-vivre'u i szacunku do odbiorcy.
Jedną z najlepszych metod nauki języka jest zanurzenie się w nim. Chcesz biegle władać biznesowym angielskim?
• Zacznij od słuchania podcasterów-przedsiębiorców podczas porannej kawy.
• Czytaj artykuły z profesjonalnych portali branżowych.
• Zapisz się na kurs business English , gdzie znajdziesz praktyczne ćwiczenia i scenariusze sytuacyjne.
Dobrym pomysłem jest też oglądanie seriali o tematyce biznesowej, jak choćby kultowego już „W garniturach” („Suits”). To kopalnia profesjonalnego słownictwa, zwrotów używanych w kancelariach prawnych czy podczas negocjacji biznesowych. Obserwowanie, jak bohaterowie prowadzą formalne rozmowy, negocjują kontrakty czy radzą sobie w sytuacjach kryzysowych, może być cenną lekcją biznesowego angielskiego.
Oczywiście — równoległe rozwijanie obu stylów językowych to doskonały pomysł. Codzienny angielski przyda Ci się podczas small talku przed ważnym spotkaniem czy podczas służbowego lunchu. Biznesowym angielskim błyśniesz podczas prezentacji i formalnych negocjacji.
Warto też pamiętać, że granica między biznesowym a codziennym angielskim staje się coraz bardziej płynna, szczególnie w startupach i firmach technologicznych. Jednak znajomość obu i umiejętność płynnego przechodzenia między nimi zawsze będzie w cenie.
Do zobaczenia na pierwszej lekcji!